Prasa o pracach konstytucyjnych
ORYGINAŁ BIULETYNU
W przedrukach z prasy zachowany jest styl i pisownia oryginałów. Jedynie oczywiste błędy rzeczowe są poprawiane w przypisach. Z publikacji prasowych o szerszym zakresie tematycznym w biuletynie zamieszczane są tylko fragmenty dotyczące problematyki konstytucyjnej. Z zasady nie są przedrukowywane zdjęcia, rysunki, tabele, reprodukcje. Przedruki ułożone są w zasadzie chronologicznie. Pomocniczo stosowane jest jednak również grupowanie tematyczne. W związku z wejściem prac konstytucyjnych w fazę ustalania brzmienia przepisów nowej konstytucji, preferencyjnie traktowane są publikacje o charakterze problemowym.
14 lutego 1995 r.
„Rzeczpospolita”
Powolna ucieczka do przodu.
Komisja Konstytucyjna uchwaliła 10 artykułów przyszłej konstytucji.
Jerzy Pilczyński
Dziesięć pierwszych artykułów ustawy zasadniczej zdołała w ubiegłym tygodniu uchwalić Komisja Konstytucyjna Zgromadzenia Narodowego podczas swego trzydniowego posiedzenia. Zostały one umieszczone w rozdziale otwierającym projekt, który postanowiono zatytułować „Zasady ustroju”.
Można by więc powiedzieć, że prace konstytucyjne ruszyły wreszcie z miejsca i zaczynają przynosić pierwsze efekty. Idzie to jednak opornie. Wcześniejsze deklaracje Aleksandra Kwaśniewskiego, że już w marcu Komisja przedstawi pod obrady Z.gromadzenia Narodowego gotowy projekt, grzeszyły niczym nie uzasadnionym optymizmem. Zanim to nastąpi, przed Komisją jest jeszcze wiele kilkudniowych posiedzeń, co musi potrwać tygodnie, jeśli nie miesiące. Trzeba sobie też zdawać sprawę, że dalsza procedura nie jest wcale prosta i na jej przeprowadzenie potrzeba kilku miesięcy. Jesteśmy więc ciągle jeszcze na początku drogi do nowej ustawy zasadniczej. Tymczasem zaczyna się "psuć pogoda polityczna”. Niektórzy z uczestników prac konstytucyjnych nie kryją obaw, że mogą one znowu pójść na marne, jak to już było w dwóch poprzednich kadencjach. Dla innych jest to doping, aby zwiększyć tempo tych prac. Aleksander Kwaśniewski, który przewodniczy Komisji Konstytucyjnej, zdaje się być nie zrażony tym pogorszeniem politycznego klimatu. Obawia się jedynie, aby konstytucja już po jej uchwaleniu przez Zgromadzenie nie stała się przedmiotem bezwzględnej gry politycznej przed referendum. Gry, w której nie liczyłyby się argumenty merytoryczne, a jedynie argumenty polityczne za bądź przeciw jej twórcom. Przewodniczący Komisji, mimo że sam jest mocno zaabsorbowany obecnym kryzysem politycznym, nie zgodził się odroczyć ubiegłotygodniowego jej posiedzenia, nie oddał też nikomu prowadzenia obrad, aby mieć czas na zastanawianie się nad bieżącą taktyką swego ugrupowania. Wezwał natomiast członków Komisji, aby „nie bacząc na okoliczności tworzyli nadal ustawę zasadniczą”. Czy ta „ucieczka do przodu” ma szanse się powieść, za wcześnie jeszcze, aby wyrokować.
Spór o zasady
Pierwszy rozdział tworzonego projektu zawiera zasady ogólne. Już na wstępie powstał w Komisji spór, czy takie postanowienia są w konstytucji potrzebne. Profesor Jerzy Ciemniewski, poseł UW, postulował, aby ograniczyć w projekcie do minimum te sformułowania, które — jak się wyraził — „mają charakter nie tyle normatywny, ile ideologiczny”. Nowa konstytucja powinna bowiem odróżniać się od poprzedniej, z czasów PRL, która była fasadowa, zawierała wiele deklaracji bez pokrycia, a jej postanowienia na ogół nie nadawały się do bezpośredniego zastosowania ani do egzekwowania przed sądami. W Komisji przeważył jednak pogląd, że nie należy pod tym względem przesadzać, a zasady ogólne zawarte w pierwszym rozdziale są potrzebne i nie można ich pominąć. Bronił tych postanowień reprezentujący projekt „Solidarności” Michał Drozdek. Podkreślał przy tym, że konstytucja to nie tylko regulacja ściśle prawna. Jej postanowienia mają istotne znaczenie dla zachowania tożsamości narodowej oraz ciągłości ustrojowoprawnej. Zasadnicze deklaracje w tym zakresie są więc niezbędne. Wspierał go ekspert Komisji, profesor Piotr Winczorek, mówiąc, że konstytucja musi się jednak różnić czymś od regulaminu. Zawarte w pierwszej części zasady ogólne mają zresztą normatywny charakter i bogatą treść, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że są to sformułowania banalne. Ich ujęcie, a nawet kolejność zamieszczenia ma kapitalne znaczenie dla właściwego odczytania norm konstytucyjnych zawartych w dalszych rozdziałach. Przy interpretacji przepisów konstytucyjnych odwołuje się do tych zasad Trybunał Konstytucyjny. Ich sformułowanie jest więc sprawą szczególnie trudną i odpowiedzialną.
Państwo prawne i socjalne
Nic dziwnego, że do sporów o ich treść doszło już przy pierwszych artykułach. Kontrowersje wywołał art. 1, mówiący o tym, że „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej . Niektóre środki masowego przekazu przyjęły to w sposób opaczny, próbując sugerować, że to jakieś naleciałości z odrzuconej przeszłości. Zasada państwa prawnego znalazła się w naszej konstytucji stosunkowo niedawno, choć jest już obowiązującym standardem europejskim. Zdążyła jednak odegrać niemałą rolę w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego. Mówiąc najogólniej i w największym uproszczeniu — sprowadza się ona do tego, że państwo kieruje się zawsze w swych działaniach prawem. Również z przepisów konstytucyjnych z 1989 roku, a więc sformułowanych po „okrągłym stole”, pochodzi zasada sprawiedliwości społecznej. Kojarzenie jej tylko z tzw. minioną epoką byłoby niezwykle powierzchowne. Można ją bowiem również wywodzić ze społecznej nauki Kościoła, a zwłaszcza z encykliki papieskiej „Laborem exercens”. Sformułowanie to jest także odpowiednikiem zawartego w art. 20 Konstytucji RFN z 1949 roku pojęcia „Sozialer Rechtsstaat”, oznaczającego socjalne państwo prawne. Norma ta stała się zresztą wzorcem dla powojennej Europy Zachodniej i była stosowana w regulacjach najpierw EWG, a obecnie UE. Jest też zalecana w podpisanych przez Polskę paktach praw socjalnych. W Komisji w istocie nie toczył się spór ani o zasadę państwa prawnego, ani o zasadę państwa socjalnego, bo jet ona na gruncie parlamentarnym przez większość akceptowana, lecz o sposób jej ujęcia. Zasada ta przesądza bowiem o socjalnym, a nie liberalnym charakterze państwa i można ją kojarzyć z solidaryzmem społecznym. Spierano się zaś o to, czy państwo polskie ma się tą zasadą „kierować”, czy ją „urzeczywistniać”. Parlamentarzyści z Unii Wolno obawiali się, że to ostatnie sformułowanie jestzbyt kategoryczne, może się więc okazać w naszej sytuacji gospodarczej niewygodne dla władzy i szkodliwe dla gospodarki. Poseł Jan Maria Rokita zgłaszał obawy, czy na tej podstawie obywatele nie będą mogli kiedyś wnosić do sądów skarg o to, że państwo czegoś nie spełnia, a Trybunał Konstytucyjny nie będzie mógł kwestionować kwot zawartych w ustawie budżetowej. Obawy te starał się rozwiewać ekspert Komisji, profesor Kazimierz Działocha, wskazując jednak, że przyjęcie takiej fundamentalnej normy nie powinno pozostać bez wpływu na katalog praw obywatelskich, a w tym praw socjalnych, oraz na ustawodawstwo. Niektórzy inni eksperci, na przykład profesor Wiktor Osiatyński, podtrzymywali w pewnej mierze obawy, że takie sformułowanie może okazać się niebezpieczne.
Dobro wspólne
Zasada solidaryzmu społecznego i sprawiedliwości społecznej wiąże się też z art. 2 projektu: „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Na bogatą treść tego artykułu i konsekwencje, jakie można stąd wyciągać, wskazywał ekspert prezydenta doktor Władysław Kulesza. Większość członków Komisji opowiedziała się za art. 3, stanowiącym, że „Rzeczpospolita Polska jest państwem jednolitym i niepodzielnym”. Przeciwnicy tego artykułu twierdzili, że może on wskazywać na nasze narodowe kompleksy, które obecnie nie mają uzasadnienia (Irena Lipowicz — UW). Argumentowano także, że mogłyby stąd wynikać utrudnienia dla uczestnictwa w euroregionach. Zwolennicy tego artykułu, do których zaliczał się m.in. Ryszard Bugaj (UP), uważali jednak, że konstytucję pisze się na długie lata i choć Polsce nie grozi obecnie podział terytorialny, taki artykuł w konstytucji „będzie dodatkową barierą przed zbytłatwym przekraczaniem pewnych granic”.
Zwierzchnictwo narodu
Po tych trzech artykułach charakteryzujących państwo w art. 4 Komisja postanowiła zawrzeć zasadę zwierzchnictwa narodu: „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do ogółu obywateli — tworzących Naród, który sprawuje ją przez swoich demokratycznie wybranych przedstawicieli lub bezpośrednio”. Spór toczył się o to, czy skoro mowa o „demokratycznie wybranych przedstawicielach”, należy wymienić wyraźnie, że chodzi o Sejm i Senat. Ostatecznie zrezygnowano z tego, aby nie powodować komplikacji. Mogą tu wchodzić w grę również samorządy, a przede wszystkim prezydent. Przyjęto też art. 5, który mówił, że swą zwierzchnią władzę naród sprawuje „za pośrednictwem jawnie finansowanych partii politycznych, działających w ramach porządku konstytucyjnego Rzeczypospolitej Polskiej . Choć partie — jak podkreślali eksperci— są niezbędnym elementem systemu demokratycznego, artykuł ten już po uchwaleniu okazał się zbyt kategorycznie sformułowany. Zachodziła obawa, że narusza on prawo do wolności zrzeszania się I prawa osób bezpartyjnych. Przeprowadzono więc reasumpcję głosowania, eliminując te błędy. Michał Drozdek z Solidarności” proponował, aby zawrzeć w konstytucji wyraźny zakaz działania partii nazistowskich 1 komunistycznych. „Czy chodzi o nazwę, czy o treść?”, „Czy oznaczałoby to delegalizację SdRP?” — pytał Jerzy Wiatr (SLD). „Nie ma obawy, dopóki SdRP nie stosowałaby metod charakterystycznych dla partii rządzących w dawnych czasach” — odpowiadał Drozdek. Jego propozycja nie została jednak przyjęta.
Cele państwa
Artykuł 6 określa cele państwa. Udało się uzgodnić, że „Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, gwarantuje wolności i prawa człowieka, zapewnia bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę Środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju”. Zasady legalizmu i konstytucjonalizmu zostały zapisane w dwóch kolejnych artykułach. Pierwsza z nich mówi, że: „Wszystkie organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. O ile bowiem obywatele mogą czynić wszystko to, czego prawo nie zabrania, o tyle organ państwowy musi mieć zawsze podstawę prawną dla swych poczynań. Najwyższym prawem w Rzeczypospolitej Polskiej jest konstytucja. Jej przepisy stosuje się bezpośrednio, chyba że konstytucja stanowi inaczej. Problem bezpośredniego obowiązywania norm konstytucyjnych wywołał żywą dyskusję. Zgłaszano obawy przed konsekwencjami takiego rozumienia praw Socjalnych, zapisanych w dalszej części projektu. Stąd w artykule tym znalazł się dopisek uwzględniający to, że projekt konstytucji realizację wielu praw odsyła do ustaw zwykłych.
Kłopoty z trójpodziałem
Po burzliwej dyskusji Komisja Konstytucyjna przyjęła klasyczną formułę trójpodziału władz. Sformułowanie zaproponowane przez posła Jerzego Ciemniewskiego (UW) umieszczono w art. 10. Brzmi ono następująco: „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej . Do takiego rozwiązania Komisja doszła po reasumpcji poprzedniego głosowania w tej sprawie. Wątpliwości nie budziła sama zasada trójpodziału, lecz sposób jej wyrażenia. Początkowo przyjęto, że trójpodział realizuje się w ten sposób, iż „organami Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie władzy ustawodawczej są Sejm i Senat, w zakresie władzy wykonawczej — Rada Ministrów, w zakresie władzy sądowniczej — niezależne i niezawisłe sądy i trybunały”. Przyjęcie takiego rozwiązania pozostawiałoby poza nawiasem urząd prezydenta. Błąd ten próbowano naprawić przez dodanie następnego artykułu, który brzmiałby: „Prezydent jest gwarantem ciągłości władzy”. Za przyjęciem takiego kierunkowego rozstrzygnięcia na poprzednim posiedzeniu Komisji opowie93 działo się 40 jej członków. Za tym, aby uznać, że "prezydent stoi na czele władzy wykonawczej , jedynie trzech. Od zamiaru takiego odwiódł Komisję profesor Michał Pietrzak, argumentując, że oznaczałoby to stworzenie nowej zasady, którą trzeba by nazwać czwórpodziałem władz, a która nie jest jeszcze bliżej znana konstytucjonalistom. W rozdziale dotyczącym zasad ogólnych zostało jeszcze do uchwalenia kilka artykułów. Najtrudniej będzie uzgodnić formułę relacji między państwem a Kościołem.
15 lutego 1995 r.
„Słowo. Dziennik Katolicki”
Konstytucja — spór o kulturę
Rozmawiamy z mec. Walerianem Piotrowskim, byłym senatorem RP, przewodniczącym Komisji Konstytucyjnej I kadencji Sejmu RP*
Romana Brzezińska
Panie mecenasie, czy w momencie, kiedy Polska przeżywa głęboki kryzys rządowy, kiedy bez przerwy jesteśmy bombardowani informacjami o różnej rangi wydarzeniach i skandalach politycznych warto mówić o podstawach ładu państwowego III Rzeczypospolitej.
Oczywiście, tym bardziej że od kilku lat toczy się w Polsce spór o podstawy, na jakich ma być budowane państwo. Czy ma ono być oparte o prawo stanowione przez demokratyczną większość, czy też ma to być państwo demokratyczne, respektujące prawo naturalne, które ma być przed czy ponad państwem.
Prace nad nową Konstytucją RP trwają, nic jeszcze nie jest przesądzone, ale stała się już rzecz jedna — Komisja Konstytucyjna parlamentu postanowiła, że ustawa zasadnicza nie będzie zawierała ani inwokacji, ani preambuły. Jak pan senator ocenia tę decyzję?
Myślę, że jest w niej zawarta myśl, iż III Rzeczpospolitą trzeba urządzić inaczej, niż to wynika z polskiej tradycji. Tak jak do niedawna chciano ukształtować nowego, socjalistycznego człowieka, tak teraz wielu obecnych parlamentarzystów uważa, że trzeba zbudować nowe państwo, rządzone wyłącznie zasadą demokratycznej większości, odwołujące się do humanizmu laickiego. Państwo nie odwołujące się ani do tradycji narodowej, ani religijnej. Postanowienie Komisji Konstytucyjnej, iż przyszła Konstytucja RP nie będzie zawierała wezwania Imienia Bożego ani preambuły historyczno-religijno-patriotycznej oznacza budowanie ładu państwa przeciwko narodowi.
Nie wiadomo jeszcze jaką decyzję podejmie Zgromadzenie Narodowe, jeżeli ono będzie w tym składzie uchwalać Konstytucję, ale można przypuszczać, że zdanie większości posłów i senatorów będzie analogiczne jak Komisji Konstytucyjnej...
Boję się, że projekt zawierający preambułę może liczyć na kilkanaście głosów. Znakomita większość parlamentarzystów z SLD, PSL, Unii Wolności czy Unii Pracy, głosować będzie za pominięciem w Konstytucji wezwania Imienia Bożego i preambuły, dlatego, że w projektach, które je zawierają, mówi się o chrześcijańskim charakterze polskiej kultury, o chrześcijańskiej tożsamości polskiego narodu. Sądzę, że tak należy prognozować wynik głosowania. Pamiętajmy, że inwokacji nie zawierają — projekty Unii Wolności, Pana Prezydenta, PSL, Unii Pracy i SLD, a projekt PSL oparty jest na liberalno-laickiej koncepcji państw. I preambułę, i inwokację — wezwanie Imienia Bożego — zawierały projekt senacki z 1991 roku, później projekt PC, obywatelski projekt „Solidarności , w innej formie niż dwa poprzednie i dwa projekty pozaparlamentame — „Przymierza dla Poli Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego. Mamy w historycznej pamięci, że tego rodzaju preambułę — zawierającą wezwanie Imienia Bożego i określenie zespołu wartości, które państwo chce respektować — zawierała Konstytucja 3 Maja i pierwsza po odzyskaniu niepodległości — Konstytucja Marcowa.
Dostrzegając już pierwsze symptomy poważnego sporu wiele osób, nawet o katolickiej proweniencji, uważało, że może trzeba z tych dwóch elementów Konstytucji zrezygnować, w zamian, by nie wzbudzać nowego konfliktu, próbować mocno osadzić zasady konstytucyjne w prawie naturalnym...
—Rzeczywiście — twierdzono, że jeśli polska Konstytucja wyraźnie odwoła się do ONZ-owskiej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 roku, która jednoznacznie uznaje, iż wszystkie narody Świata zobowiązane są respektować rozpoznane w tej deklaracji prawa człowieka wywodzące się z jego godności, z prawa natury, nie pochodzące od ustawodawcy państwowego, nie będące wynikiem negocjacji międzynarodowych, to uda się uniknąć sporów. Szybko jednak okazało się, że inkorporowanie ONZ-owskiej deklaracji do polskiej Konstytucji nie zamyka różnej interpretacji. Szczególne wyraźnie można było to dostrzec w debacie o zakres ochronyżycia ludzkiego.
Społeczność katolicka powinna więc pańskim zdaniem bronić prawa do umieszczenia w nowej Konstytucji i inwokacji, i preambuły?
Jeżeli chcemy, by ład konstytucyjny, ład prawny naszej ojczyzny oparty był na niezmiennych zasadach konstytucyjnych, to trzeba te zasady dokładPrasa o pracach konstytucyjnych nie określić, według kultury narodu. Jeżeli polska kultura narodowa jest kulturą chrześcijańską, to nie można budować państwa polskiego odrywając go od korzeni. Tym bardziej po tym, co się stało w 1939 roku i w latach następnych, po latach dominacji komunistycznej, wrogiej kulturze narodu. Rzeczpospolita jest państwem narodu polskiego — nie mówię tego w sensie nacjonalistycznym. Państwo jest emanacją narodu polskiego. Jeśli ten naród jest w swojej kulturze chrześcijańskiej to nie można budować państwa, które by ten fakt ignorowało. Oznaczałoby to bowiem budowanie ładu państwa przeciwko narodowi. To jest także uzasadnienie, że nie można aprobować w nowej Konstytucji zasady oddzielenia Kościoła od państwa. Wówczas myśli się o państwie tylko jako o strukturze władzy. Tymczasem państwo, to przede wszystkim naród i terytorium, dopiero później struktura władzy służąca narodowi zorganizowanemu w państwo. Jeżeli tak jest, to nie można stawiać cezury między strukturami władzy a narodem, ponieważ byłoby to sztuczne cięcie, które tworzy warunki do takiej emancypacji, takiego odejścia władzy od narodu, które może zagrażać autokratyzmem, nowym totalitaryzmem. Nie będzie się on już powoływał na marksizm, ale będzie czerpał swoją żywotną siłę z laickiej koncepcji człowieka. Jeżeli więc nie chcemy tego odcięcia władzy od narodu, musimy się opowiedzieć za wezwaniem w Konstytucji Imienia Bożego i za preambułą historyczną. e
Ani preambuła, ani inwokacja nie mają jednak charakteru normatywnego...
Konstytucja powinna być aktem politycznym, ale nie ma takiej konstytucji, która poprzestałaby na zapisach jurydycznych. Konstytucja jest przecież także pewną wartością, do ktorej powinny odnosić się myśli i czyny obywateli. Czy konstytucja, która nie będzie zawierała odniesienia do dziejów, nie będzie odwoływała się do Boga jako Najwyższego Prawotwórcy (co dla wielu Polaków jest prawdą, którą wyznają), zdolna będzie poruszyć serca, będzie zdolna sprawić, że Polacy staną się współuczestnikami tego, co się w państwie dzieje? Dzisiaj, kiedy doznajemy powszechnego zaniku postaw patriotycznych, jest to przeniesienie historycznego stosunku, jaki Polacy mają do Konstytucji 3 Maja na to, co ma się dziać w przyszłości. Nie wolno nam pozbawiać się w przyszłej Konstytucji RP tego, co stanowi zabezpieczenie przed nadużyciem władzy.
Obawiam się, że nawet pozostawienie inwokacji w nowej Konstytucji niewiele zmieni, jeśli nie zmieni się obyczaj polityczny, a to jest, jak widzimy, proces długotrwały...
Wezwanie Imienia Bożego nie ma być dekoracją historyczną, wyniesioną z lamusa, ale ma być zobowiązaniem. Myślę, że ludzie dobrej woli, nawet jeśli nie podzielają wiary w Boga, dostrzegą, iż wezwanie Imienia Bożego jest gwarantem tego, że ich najbardziej podstawowe prawa będą szanowane 1 że dla tych, którzy nie wierzą w Boga to odniesienie do zasady istniejącej ponad państwem uniemożliwi ograniczenie ich praw — wolności, wyznania i sumienia.
Dziękuję za rozmowę.
15 lutego 1995 r.
„Czas Krakowski”
Konstytucja to 1000 lat historii państwa
Rozmowa z dr. Andrzejem Smirnowem, współautorem Obywatelskiego Projektu Konstytucji
Rozmawiał Henryk Szewczyk
Prawicowi krytycy solidarnościowego projektu konstytucji zarzucają mu syndykalizm i socjalistyczne ciągoty. Co Pan na to?
Owszem, w projekcie konstytucji „Solidarnoznalazły się pewne elementy, które są ważne dla związku zawodowego, ale co w tym dziwnego? W końcu projekt był przedłożony przez Komisję Krajową „S”. Jednak te elementy absolutnie nie nadają naszej konstytucji syndykalistycznego charakteru. Pewne szczególne uprawnienia dla reprezentacji pracowniczych tam się znalazły, ale to nie są kwestieściśle ustrojowe. To są takie sprawy, jak przede wszystkim zasięganie opinii związanej z budżetem państwa, co oznacza zasięganie opinii nt. wtómego podziału dochodu państwa. To jest w pełni uprawnione. My nie uzurpujemy sobie prawa rozstrzygania o tym. Od tego jest parlament; proponujemy w naszej konstytucji normalną procedurę demokratyczną. W projektach wysuwanych przez inne ugrupowania prawicowe znalazły się elementy, które my mogliby-śmy atakować z innych pozycji. Nie ulega wątpliwości, że mówiąc o prawicy trzeba doprecyzować, o co chodzi.
Zatem o co chodzi?
My rozumiemy to w taki sposób: to, co nas wszystkich łączy na prawicy, to są pewne wartości, nawiązanie do tradycji, to jest pewne wyobrażenie państwa niepodległego. Natomiast różnimy się w jakimś stopniu co do rozstrzygnięć w kwestiach gospodarczych i społecznych. Dlatego często mówimy o tzw. centroprawicy. Nasz projekt konstytucji został oparty na katolickiej nauce społecznej. Oznacza to, że z jednej strony odrzucamy wszechpotężne państwo socjalne, opiekuńcze, ale z drugiej — wyznaczamy mu rolę pomocniczą. Chcemy, aby pewne rozwiązania systemów społecznych były przez państwo gwarantowane, żeby niektóre kwestie społeczne państwo miało obowiązek rozwiązywać, ale nie w taki sposób, jak to się działo w minionym półwieczu. Dlatego w przepisach wprowadzających piszemy np. o reformie systemu ubezpieczeń społecznych, o uzupełniającym, zdecentralizowanym systemie ubezpieczeń zdrowotnych etc. To jest całkowicie zgodne z tym, co głoszą encykliki papieskie.
Kaczyński, Hall i inni ze wstrętem mówią o zbytnio rozbudowanym — ich zdaniem — katalogu praw socjalnych i ekonomicznych w solidarnościowym projekcie konstytucji.
To też chybiony zarzut. My tam nie zapisaliśmy prawa do pracy, natomiast zdecydowanie chcemy, aby polityka państwa zmierzała do możliwie pełnego, produktywnego zatrudnienia. Zresztą, my pracy nie traktujemy jak towaru, co też wynika ze społecznej nauki Kościoła. W tym sensie oczywiście ta konstytucja odbiega od pewnych liberalnych rozwiązań gospodarczych, lecz my tam równocześnie bardzo ściśle staramy się określić obszar, w jakim państwo się porusza. Np. w „Zasadach Naczelnpodkreślamy, że źródłem bogactwa państwa jest praca, ale tam również bronimy własności prywatnej, prawa dziedziczenia i mówimy, że ustrój gospodarczy państwa oparty jest na gospodarce rynkowej i solidarności społecznej. Te dwa elementy powinny być nierozdzielnie związane w państwie, którego wizję tworzymy.
Parlamentarna Komisja Konstytucyjna zrezygnowała z preambuły, obecnej m.in. w obywatelskim projekcie ustawy zasadniczej. Dlaczego preambuła jest tak ważna?
Przede wszystkim dlatego, że mamy bardzo skomplikowaną historię, zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach. Państwo polskie po II wojnie światowej istniało, chociaż nie było suwerenne. Teraz ważne jest to, do czego my nawiązujemy. Tutaj występuje wyraźny podział i to nas różni od postpeerelowskich elit tworzących obecną konstytucję. My uważamy, że Polska nie zaczęła się w tej chwili ani w 1989 r., ani w 1945 r., tylko sięga swoimi korzeniami 1000 lat wstecz i to wszystko w preambule piszemy. Nawiązujemy w niej do I Rzeczypospolitej, do Konstytucji 3 Maja, do walki o wolność, wreszcie do okresu międzywojennego — II Rzeczypospolitej. Jednym słowem, stawiamy fundament III Rzeczypospolitej na naszych bogatych tradycjach i doświadczeniach. Mało tego — uważamy, że nasza cała kultura oparta jest na wierze i na tradycji chrześcijańskiej i w takich warunkach się rozwijała. Niestety, są Środowiska, zwłaszcza w parlamencie, które chciałyby to wszystko odrzucić i to jest bardzo niebezpieczne. Wprawdzie preambuła nie ma znaczenia prawnego, ale w końcu wszechstronny rozwój państwa również bazuje na fundamencie przeszłości.
Nie ma tu miejsca na szczegółowe roztrząsanie solidarnościowego projektu konstytucji, ale dlaczego ostatni jego rozdział zatytułowany „Przepisy wprowadzające” jest tak długi?
Uważamy, że aby Polska mogła się stać państwem prawa, trzeba wpierw wiele spraw uregulować. A więc jest tam mowa o odbudowie niektórych instytucji, np. instytucji sędziego Śledczego, kasacji czy też wspomnianej gruntownej reformie systemu ubezpieczeń społecznych, który się w tej chwili zupełnie zawalił. W tym rozdziale proponujemy ponadto przepisy dotyczące restytucji obywatelstwa polskiego. Proponujemy jeszcze, żeby archiwa UB i SB z lat 1945-89 zostały przekazane do Instytutu Pamięci Narodowej, podobnego do niemieckiego Instytutu Gaucka i aby każdy obywatel miał dostęp do tych dokumentów. Chcemy także powołać komisję badania zbrodni stalinowskich i poddać weryfikacji sędziów pod względem przestrzegania przez nich zasady niezawisłości. Nie zapomnieliśmy o przepisach stwierdzających, że powszechne uwłaszczenie w ramach prywatyzacji mienia państwowego zostaje poprzedzone ustawą reprywatyzacyjną. Trzeba po prostu wiele spraw postawić z głowy na nogi. Zanim to się stanie, nie ma co tumanić narodu sloganami o państwie prawa.
Czy autorzy solidarnościowej konstytucji dopuszczają, w toku prac nad ostateczną wersją ustawy, kompromis z innymi projektami?
Konstytucja w swoim ostatecznym kształcie będzie się rodziła w parlamencie. W związku z tym, będzie ona tam poddana dalszej obróbce legislacyjnej, będą się toczyły spory nt. określonych zapisów itd. Naturalnie, chcielibyśmy, aby ostateczny projekt >który powstanie w parlamencie, przyjmował naszą wizję państwa. Nie jest najważniejsze, czy poszczególne zapisy naszego projektu przetrwają w obecnej postaci, czy też zostaną trochę zmienione. Nam chodzi o ogólny kształt państwa, o pewną filozofię państwa. Trzeba tu dodać, że pod Obywatelskim Projektem Konstytucji podpisało się półtora miliona osób. Dlatego nie jesteśmy uprawnieni do daleko idących kompromisów. Społeczeństwo polskie wypowie się w referendum konstytucyjnym, które w tej chwili jest ważniejsze od jakichkolwiek wyborów, bo to rozstrzygnie o przyszłości Polski na długie dziesięciolecia.
17 lutego 1995 r.
„Rzeczpospolita”
Rada Strategii Społeczno-Gospodarczej:
Za mało gospodarki w konstytucji
Krzysztof Grzegrzółka
Przyszła konstytucja powinna mieć charakter umowy społecznej. Należy w niej zagwarantować prawo do pracy, a rząd powinien zdawać sprawozdanie z tego, co zrobił dla złagodzenia bezrobocia. Niezbywalna jest też w przyszłej ustawie zasadniczej deklaracja sprawiedliwości społecznej. W przedstawionych projektach za mało jest podmiotowości pracowników. Takie głosy w dyskusji nad kształtem gospodarczej części przyszłej konstytucji przeważały wśród uczestników wczorajszego posiedzenia Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej.
W opinii profesora Wacława Wilczyńskiego, we wszystkich siedmiu projektach konstytucji, przedłożonych Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, jest akcentowana wolność działalności gospodarczej, jednak z ograniczeniami motywowanyrmi „,interesem publicznym” lub „dobrem ogólnym”. Praca i własność są wymieniane obok wolności jako cechy określające ustrój. Własność występuje jednak najczęściej bez przymiotników „prywatna” lub „publiczna ”. Akcentowana bywa natomiast własność komunalna. Większość projektów podkreśla konieczność praworządnego wywłaszczenia w sytuacjach, które tego wymagają. Jednak tylko projekt Senatu I kadencji podkreśla konieczność „niezwłocznego” odszkodowania. Troska o spadkobierców jest najsilniej akcentowana w projekcie SLD, gdzie postuluje się niski pofont-boldk spadkowy. We wszystkich projektach przewiduje się prawo do strajku i do zabezpieczeń społecznych. Najdalej w uprzywilejowaniu pracowników idzie projekt SLD, który nie przewiduje zrzeszeń pracodawców. Większość projektów ustawy zasadniczej postuluje przestrzeganie zasady równowagi budżetowej i obowiązek wskazywania pokrycia zwiększonych wydatków i zmniejszonych dochodów. W przypadku nieuchwalenia budżetu w ustawowym terminie większość projektów przewiduje finansowanie na podstawie projektu budżetu. Tylko dwa projekty opowiadają się za ograniczeniem wydatków do przewidzianych w zeszłorocznym budżecie. Wszystkie projekty wyłączają sprawy podatków i budżetu z ewentualnego referendum, a także akcentują konieczność ustawowego przyzwolenia na zaciąganie przez państwo kredytów i zgody na decyzje zwiększające dług publiczny. Niektóre projekty nawiązują do tradycji z okresu II Rzeczypospolitej i eksponują potrzebę powołania prokuratorii generalnej do ochrony interesów Skarbu Państwa. Projekt senacki proponuje regulację takich dziedzin, jak system kredytowo-pieniężny, finanse publiczne i budżet, zasady systemu bankowego, zarządzanie mieniem Skarbu Państwa itd. przez uchwalenie odrębnych ustaw. Według projektu KPN, Skarb Państwa powinien integrować całość gospodarki i finansów państwa. Wszystkie projekty skupiają się na sprawach procedur powoływania prezesa NBP, mniej zaś na obowiązkach NBP dotyczących np. kształtowania stabilności stosunków pieniężnych. Jedynie projekt SLD uważa bank centralny za wykonawcę polityki monetarnej. Niestety, projektodawcy nie wymieniają, czyjej. W kilku projektach usiłuje się włączyć do ustawy zasadniczej postulaty reform ubezpieczeń społecznych, reprywatyzację i powszechne uwłaszczenie włącznie z terminami ich załatwienia. W niektórych projektach proponuje się nie tylko udział pracowników w zarządzaniu przedsiębiorstwem, lecz także obowiązek informowania pracowników o sytuacji ekonomicznej i finansowej przedsiębiorstwa. Przewodniczący rady, prof. Jan Mujżel, powiedział, że w opracowywanej konstytucji państwa należy precyzyjnie określić nie tylko docelowy ustrój społeczno-gospodarczy Polski, lecz także relacje między rządem a gospodarką. Według niego, w obecnym projekcie konstytucji „sprawy gospodarki kraju są potraktowane bardzo marginalnie”. Przedstawiciel BCC Jeremi Mordasewicz przypomniał, że ponad 2 mln ludzi w Polsce pracuje na własny rachunek, tymczasem proponowane projekty ustawy zasadniczej w większości nadal przypominają „konstytucję ludu pracującego”. J. Mordasewicz wskazał, że w proponowanych zapisach konstytucyjnych dotyczących gospodarki brakuje równowagi w traktowaniu klasy przedsiębiorców i klasy pracobiorców. Powiedział, że aczkolwiek wątpliwe jest wypracowanie jednorodnego stanowiska obecnej rady w sprawie konstytucji, to jednak rada ta może jeszcze odegrać pozytywną rolę przy konstruowaniu ustawy zasadniczej.